Szania
Administrator
Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądś
|
Wysłany: Pon 10:20, 07 Sie 2006 Temat postu: Bajka o PKP |
|
|
Oto koleje nasze, czyli bajka o PKP
A raczej o błędach kasjerek…
I o bystrości podróżnych...
Pewien Człowiek wraz ze swoją Córką wsiadł do pociągu na stacji małej mieściny zwanej Kraków. Wraz z Córką miał jechać do małej mieściny zwanej Wrocław, toteż na tablicy na peronie widniało „Pospieszny, Galicja”.
Usadowili się w przedziale z miłym, starszym panem; starszym, bo mimo młodej twarzy miał siwe włosy; miłym, bo nie próbował się do nich odezwać.
Przy Trzebini przyszedł do ich przedziału zabawny facecik w mundurze. Ludzie w Polsce nazywają takich jak on konduktorami- kto wie, dlaczego. Ów konduktor zaczął sprawdzać bilety. Człowiek pokazał mu bilet swój i Córki oraz jeden powrotny.
-Kto z panem jedzie?- spytał mundurowy w zadumie.
Wskazał na Córkę.
-Ale to bilety na trzy osoby?- upewnił się konduktor.
-Nie, źle pan popatrzył. Ten bilet to na dwie osoby, a tamten to powrotny na jedną- odparł Człowiek, pewny swoich racji. Córka zawtórowała. Nie miała ona biletu powrotnego, ponieważ w przeciwieństwie do ojca, który nie miał urlopu, ona miała. „Wakacje”.
-Dobrze popatrzyłem- odpowiedział konduktor i zaczął wyjaśniać. Człowiek przeraził się i zaczął złorzeczyć na kasjerkę, która mu to sprzedała.
-Przeklęta baba w kasie!- dorzucił też kilka barwniejszych określeń. Konduktor wyjaśnił, że musi zdobyć od każdego z trzech konduktorów podpis, że bilet był niewykorzystany na danej trasie, aby zwrócono mu pieniądze. Sam wpisał się jako pierwszy i powiedział, żeby jego następcy- w Katowicach i w Opolu- też dopisali.
-Aha, i musi pan przejść do innego wagonu- oznajmił na koniec. –Widzi pan, to jest pierwsza klasa…
-Co?! Przecież o taką prosiłem!
-Na bilecie jest…
Człowiek zaklął i dopłacił, by już się nie przesiadać. Przy Katowicach zdobył drugi podpis. I jakiś czas było spokojnie. To była trochę dziwna podróż; Człowiek jechał do krewnych we Wrocławiu, lecz przy okazji „odprowadzał” Córkę do Oławy, skąd ta jechała do kuzynki, mieszkającej na wsi pomiędzy stacjami Wrocław i Oława. Jednak Ojciec zapowiedział jej, że wysiądzie tylko wtedy, jeśli Ciocia będzie czekać na peronie. Córka, nie mając wielkiego wyboru, musiała przystać na te warunki.
W Opolu nie przyszedł konduktor. Nie widzieli go też przy Brzegu. Córka zaczęła się pakować. W końcu widzi wjazd do miasta; Oławę poznaje się po charakterystycznej siatce.
Tylko że wówczas przyszedł konduktor. Córka zauważyła Ciocię. Machnęła ręką na pożegnanie i wybiegła z przedziału, potem też z pociągu. Przywitała się z krewną. Siedząc w aucie słyszy, jak brzęczy jej komórka.
-Była Ciocia? O, dobrze. Gdzie znikłaś? Czemu nic nie mówiłaś?- Córka wolała milczeć, niż mu przypomnieć, że pięć razy próbowała zwrócić na siebie jego uwagę, gdy on gadał z konduktorem.
Później dowiedziała się, iż Człowiek wpadł w szok, gdy znikła wraz ze swym bagażem. Nawet nie zauważył, że pociąg się zatrzymał. Pyta konduktora:
-Eee, była jakaś stacja?
-Tak.
-Ee, a to była Oława?
-Tak.
-Eee, a wysiadała taka dziewczynka?
-Tak.- odparł po raz trzeci wylewnie konduktor.
I żyli długo i było im zielono. Z nadrukiem PKP na czole.; )
Post został pochwalony 0 razy
|
|