Gazetka internetowa Tusi
"...Widzicie coś co jest i pytacie Dlaczego? a ja widzę coś czego nigdy nie było i pytam Dlaczego nie?..." Shaw
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj
Forum Gazetka internetowa Tusi Strona Główna
->
Literatura
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Gazetka
----------------
Dla Nowych
Księga Gości
Wiersze
Filozofia i psychologia
Felietony
Opowiadania
Cytaty
Literatura
Konkursy
Dziennik Kapitana Taliba
Off topic
----------------
Muzyka
Literatura i dziennikarstwo
Kino, telewizja, teatr
Reszta
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Szania
Wysłany: Czw 17:34, 07 Gru 2006
Temat postu:
Może i nikt, a może i choć jedna osoba. A jeśli choć jedna osoba, to niech ma ona co czytać. (Wiem, że masz rację. Wiem, że sama sobie przeczę, bo piszę tak żałośnie mało, ale ostatnio... Nie mam najlepszego czasu, jeśli chodzi o twórczość typu dziennikarskiego. Ale nie chcę się poddawać.)
Cannibals
Wysłany: Wto 20:35, 05 Gru 2006
Temat postu:
Niewieże w bogów jestem ateistą...
Mam na myśli ze nikt tu niezaglada...
Szania
Wysłany: Wto 20:33, 05 Gru 2006
Temat postu:
Tak... Ale czemu umarło?
"Naprawdę myślisz, że to bogowie tworzą ludzi? Nie... To ludzie tworzą bogów. Wierząc w nich"
-- Ten kto zechce nas odwiedzieć niechaj ma co czytać. --
To moja odpowiedź.
Cannibals
Wysłany: Wto 18:57, 05 Gru 2006
Temat postu:
Szania tu itak tylko ja zagladam...
No nawet mi się juz niechce więc niema sensu pisania nowych postów to forum umarło...
Szania
Wysłany: Pią 0:17, 01 Gru 2006
Temat postu:
Dotarłam dalej
Vinga się pojawiła, a jakże, jest jakby jeszcze bardziej nieobliczalnym wcieleniem Villemo. Książki 22 i 23 zlewają sięjakby w jedno, opowiadają o odzyskaniu domów Ludzi Lodu z łapsk tych nieciekawych adwokatów. W tym celu Heike i Vinga sprzymierzają się najpierw z śmiertelnie chorym adwokatem, a potem z upiorami nie z tej ziemi...
Och, Vinga była rozczulająca
Kilka jej tekstów... "Oni umarli w jednym roku. Osobiście uważam, że to bardzo praktyczne." oraz:
Cytat:
- Uważasz zatem, że on sfałszował list?
-Nie mam co do tego żadnych wątpliwości!
- No, to dziękuję ci. Mamy teraz poważny atut w ręce. Znasz charakter pisma cioci Ingrid?
- Ja mam nawet list od niej. życzenia z okazji urodzin.
- tylko że zostawiłaś je w Elistrand...
- Nie! Mam go tutaj. Jestem, niestety, dość sentymentalna.
Menger z nabożeństem ujął papier.
- Bogu dzięki, że jesteś sentymentalna.
oraz:
Cytat:
- W każdym razie miło z twojej strony, że zabrałeś mnie na ten cmentarz. (...)
-Miło? Po prostu nie umim czytać.
- Co?! le ty jesteś za stary jak na to!
- Nie miuałem możliwości się nauczyć.
(..............)
- Jakbym mogła zapomnieć? - uśmiechnęła się, a twarz jej pojaśniała. - To przecież jedyne, w czym mam nad tobą przwagę: umiem czytać!
- Massz nade mną przewagę w wielu innych sprawach, moja kochana. Gdybyś iedziała, w jak ielu, traktowałabyś mnie jak niewolnika.
- Cudownie! Powiedz, w czym konkretnie?
Doszłam też dalej, do Anny Marii oraz Tuli. Anna Maria wydaje się być ciekawą postacią. I tak bardzo się martwiła o matkę, Sarę... Bidula! A Tula... Tulę opętano. A dokładnie stał za tym Tengel Zły, choć Heike próbował ją wyzwolić ze szponów złego ducha. Nie wiem, niestety, czy mu się udało... Jestem w połowie "anioła o czarnych skrzydłach".
Szania
Wysłany: Śro 9:42, 29 Lis 2006
Temat postu:
Ludzie lodu momentami bywają wielce zabawni... Przytoczę kilka cikawych sytuacji:
1) Narodziny Ulfa. Tristan zostaje pradziadkiem, ale jego żona Marina dopiero babcią
Tu wyjaśnienie:
Tristan - Marina
-
Ulvhedin -
-
Jon - Branja
-
Ulf
(chodzi mniej więcej o, tak jakby, dwie różne rodziny: Tristan -> Ulvhedin -> Jon oraz Marina -> Branja, gdzie Branja wyszła za Jona, a wiele lat wcześniej Marina jako "samotna matka" za Tristana, który już też miał potomstwo... (dziadek w wieku 36-lat!)
2) cytat:
Cytat:
(...)Z charakteru bardzo jesteś do niego podobna, a on należy do tych niewielu osó, którym ufam.
-To bardzo ładne, co mówisz o moim ojcu, którego tak kocham - stwierdziła wzruszona.
- To takśże bardzo ładnie o tobie, ale tego chyba nie dosłyszałaś.
- Owszem, dosłyszałam - uśmiechnęła się rozbawiona. - Ale mam chyba prawo okazać trochę fałszywej skromności?
3) Cecylia urodziła bliźnięta, a teraz z mężem zastanawia się, jakie dać imiona... Rozważali tylko jedno imię żeńskie i jedno męskie, a ponieważ pierwsze dziecko było dziewczynką, Alexander uznał, że drugie też jest...
"...Nie wiem... Może więc Lisa?
- Sądzę, że mu by się to nie spodobało - rzuciła wesoło Cecylia."
4) Rozmowy Villemo i Dominika są urocze
W 10, 11, 12, 13, 14 i 16 tomach można znaleźć te perełki. Hm... Fragmencik...
z 10:
margit sandemo napisał:
Już w hallu wybiegła do niej Irmelin, wołając:
- Villemo, zgadnij, kto do nas przyjechał!
-Nie, chyba nie zgadnę. Widziałam konia, ale...
Zamilkła, bo w drzwiach pojawił się wysoki młody mężczyzna. Wpatrywał się w Villemo połyskującymi złotym blaskiem oczyma z przyjaznym, wesołym uśmiechem.
-Dominik- szepnęła spłoszona. –Ty tutaj?
-Tak. Nie wiedziałaś, że przyjadę?
Ocknęła się.
-Oczywiście, ale...
Jak mogła o tym zapomnieć? No właśnie, jak? Co się z nią dzieje? (...) z irytacją stwierdziła, że powraca jej dawne skrępowanie wobec niego.
(...)
-Kiedy wyjeżdżasz? To znaczy, jak długo zamierzasz zostać?
W jego obecności nigdy nie była w stanie wyrażać się poprawnie, nie mówiąc już o błyskotliwości.
-Jeśli nie będziesz miała ochoty pozbyć się mnie wcześniej, to chciałbym pobyć tu przez tydzień – uśmiechnął się. – tak naprawdę jestem kurierem do namiestnika gyldenlove w akershus, ale przy okazji chciałem złożyć wizytę w domu.
Wzruszyło ją to jego „w domu”. Dominik, podobnie jak jego ojciec mikael, zawsze uważał, że tu są jego korzenie.
(...)
-Słyszałem, że Tristan przyjechał do was w odwiedziny? Cieszę się, że będę mógł go zobaczyć. Najmniejszy chłopiec w rodzinie.
-Najmniejszy? Przerasta każde z nas o głowę!
-Tristan? Niemożliwe! (...jadą na jednym koniu...) W końcu zniecierpliwił się.
-Trzymaj się porządnie i nie wierć jak zdenerwowany pająk! Można by pomyśleć, że się boisz, bym cię nie uwiódł!
Villemo zapłonęła gniewem.
-Naprawdę myślisz, że wzdycham ze wzruszenia, bo siedzę tak blisko ciebie?- syknęła ze złością.
zatrząsł się ze śmiechu.
-Kochana Villemo! Naprawdę nie wyobrażam sobie, że usychasz z tęsknoty za mną!
Mówił to tak, jakby wiedział, kto zajmuje jej myśli.
Nie byłoby to zbyt wesołe.
x
Kaleb z radością przywitał Dominika i bardzo żałował, że żony nie ma w domu.
-A Tristan?- zapytał Dominik. –Gdzie on się podziewa?
-Akurat go nie ma. Pojechał do Svartskogen po sweter. Musiał go tam zostawić.
-Zostawił sweter?- zapytała Villemo gniewnie. –Przecież ja bym mogła...
Zamilkła, widząc ich zdziwione spojrzenia
-dlaczego miałabyś się trudzić z powodu jego niedbalstwa?
-nie, myślałam... on jest taki małe.
-jest i większy, i silniejszy od ciebie.
-Ale taki młody.
-Ty też nie jesteś taka dorosła.
Podczas tego przekomarzania z ojcem Dominik przyglądał jej się tymi swoimi jasnymi, przenikliwymi ozami, a kąciki ust drgały mu od powstrzymywanego śmiechu.
-Wynoś się!- krzyknęła nagle i wbiegła po schodach (...)-Teraz zejdziesz na dół i przeprosisz Dominika. co to za głupie zachowanie?
-Dobrze, zejdę- syknęła ze złością. –Ale nie trzymaj mnie za ucho, upokarzasz mnie.
(...)
Na dole z pokorą prosiła Dominika o wybaczenie, a on przyjął to z takim wyrozumiałem uśmiechem, że o mało znowu nie wybuchnęła.
(...)
(pokazuje dominikowi swój pokój)
- ...O ile będę mógł przekroczyć prób dziewiczej komnaty!
- Nie wyśmiewaj się! To naprawdę jest dziewicza komnata! – zezłościła się.
- O, w to nie wątpię!
- Słyszysz, tato? – warknęła rozżalona Villemo. – Mówi to takim tonem, jakby żaden konkurent nie chciał do mnie przyjść!
- Po kim mi się wzięła taka pyskata córka? – zaśmiał się Kaleb. – Nie po mnie i nie po żonie.
- Po babci Cecylii – odparła szybko. – I po wiedźmie Sol.
- Akurat wierzę – mruknął po nosem Dominik.
5) Podobał mi się też tom 8-my. A zwłaszcza częstowanie ciasteczkami
Jedli stwardniałe ciacha leżące od bożego narodzenia, bo nie chcieli razić hildy, nieświadomi, że są pierwszymiu ludźmi, którzy odwiedzili ten dom od blisko piętnastu lat...A także wspaniała postać tego idioty Andreasa. Można by go porównać do Papkinaz zemsty, z tą różnicą, iż Andreas miał większe postawy, by sądzić, że pewna pani jest w nim zakochana...
z pamięci (od tej pory wszystko cytowane z pamięci, nie tylko ten fragment)
Cytat:
- Ach, Mattiasie, to okropne! Ona wszystko opacznie zrozumiała! - pokręcił głową. - Jak ona się dowie o mnie i o Eli... To może być dla niej wstrząs. Nie chcę byc tak okrutny!
Mattias przyglądał się mu spokojnie, obserwując, jak Andreas zmaga się z faktem, iż Hilda jest nim zauroczona.
- Mattias? - Andreas wpadł na pomysł. - Już wiem! Słuchaj, żeby ona nie czuła się niekochana... No, żeby wstrząs nie był tak wielki, weź jej daj do zrozumienia, że ją lubisz, dobra?
- Innymi słowy, ma się rzucić w moje ramiona zastępczo za twoje? - rzucił sucho Mattias.
(a warto jeszcze dodać, że Mattias to lekarz, "dobroduszny kawaler"...)
6) "- Tristan mówił, że Christina jest już zaręczona, to prawda? - spytała Villemo. Lena klasnęła w dłonie z rozpaczą.
-Zaręczona? Ach! Co ja mam za brata! Christiana od trzech lat jest zamężna i ma już dwuletniego synka!"
7) "- Ale Dominik mówił, że wuj mówi jego ojcu coś o nas, co mówił Tengel - zaprotestowała Villemo. - O tej kociookiej trójce.
- Dziadek nie mógł o was wiedzieć - odparł Brand. - Nawet o waszych rodzicach się jescze nikomu nie śniło, gdy zmarł...
(...)
- Napewno coś mówił! Proszę sobie przypomnieć!
- Dziadek tyle mówił.... - rozmarzył się Brand."
7) "(Brand pokazuje Niklasowi i Villemo stary obraz)
- Och! - wzdrygnęła się odruchowo. - Czy to wizerunek samego szatana?
- Nie - odparł Brand, wyraźnie urażony. - To portret najlepszego człowieka, jakiego znałem. To mój dziadek, Tengel!
Och, nie! Villemo ugryzła się w język. Nie chciała sprawić wujowi przykrości. Co ciekawsze, im dłużej patrzyło się na obraz, tym twarz wydawał się ładniejsza. A wtedy Niklas powiedział to, co ona pomyślała:
- Chciałbym go poznać!"
- .. Nie mamy własnych dzieci - wyjaśniła Gabriella. - Więc... Gdybyś chciała zamieszkać z nami, jako nasza córka...
- Tak! - Eli podskoczyła radośnie i wybiegła jak szalona na korytarz. - Słyszeliście? Jestem córką pani Gabrielli i pana (X)! I będę ciężko pracować, by byli ze mnie zadowoleni, i...
- Nie, nie, ty jesteś naszą córką! - wtrąciła Gabriella pośpiesznie. - Nie niewolnicą!
(koniec tomu "dziedzictwo zła"... To było genialne:)
9) Rozczulające były rozmowy Tarjeia z Cornelią
uczony i jedenastoletnie, rozkapryszone dziecko...
"... Nie jestem niewykształcona jak jakaś wiejska chłopka!
-Ej, nie pozwalaj sobie! - uciął Tarjei. - Ja sam pochodzę z tych, o których masz takie niskie mniemanie!"
albo to, jak się spotkał z Alexandrem...
"..Czy powiedzieli do niego: Tarjei?
Kuzyn Cecylii?
Otworzył oczy. (...)
- Ty jesteś... kuzynem Cecylii?
Tarjei zdziwił się.
- Nie wiedziałem, że ją znasz. Jak się miewa? Dawno nie miałem od niej wiadomości. (...) A właściwie, to skąd pan ją zna?
- Jestem jej mężem.
- Ona wyszła za mąż? Ale...
- Alexander Paladin - wyjaśnił z krzywym uśmiechem. - To ty jej... Wyjaśniłeś?
Tarjei nie potrafił ukryć zmieszania.
- Nie rozumiem.
- Małżeństwo z rozsądku. Mnie groził pręgerz, ona oczekiwała dziecka.
- Co...? "
Nie można też odmówić uroku Elizabet, którą pod koniec "Domu upiorów" / nie mylić z Zamkiem duchów / pokonano przez jej największą słabość: puder...
"Komisarz kaszlał.
- Ten puder to moje przekleństwo!
Vemunda przeniknął strach: puder?
Coś się zmieniło na podłodze. To ten welon, który Elizabet miała przy swoim płaszczu królowej elfów. Musiała być w tym pokoju. le teraz pokój był pusty.
-O, Boże, oni ją uprowadzili- szepnął. - Zastosowali najbardziej skuteczny środek, żeby ją oszołomić: ten przeklęty puder!"
Podobały mi się też pojedyńcze postacie: Liv, Cecylia, Alexander... Oczywiście Mattias... (w "dziedzictwie zła" rozkoszny malec, w 8-mym skryty pan doktor) Dalej z linii Liv... Irmelin. Villemo. Tristan, ale ten pokazany w tomie 14, a nie ten idiota z 10-tego. Och, i Ulvhedin. Słodziutki, zwłaszcza w tych wybrykach z Ingrid...
Hm, na pewien sposób Kaleb, choć nie z Ludzi Lodu...Potem Arv, Elizabet i tyle od Liv. Teraz od Arego: Tarjei, oczywiście; Dominik i Niklas, w następnym pokoleniu nie podoba mi się żaden z "mieszańców"; potem Ingrid... Przemiła pani wiedźma, na starość płatająca magiczne psikusy ze swoim wiernymtowarzyszem Ulvhedinem:) - który "żył, miał 96 lat i czuł się dobrze" a umarł podczas "pijackiej balangi". I Heike. A dalej nie doszłam. Prawdopodobnie będzie jakaś Vinga od Elizabet, ale czytałam tylko opinię na stronie Sandemo, wic nie wiem, kto zacz.
A co do Ulvhedina i Ingrid...
"Vemund uśmiechał się smutno.
-Sam się zastanawiałem, czy to jakiś diabeł nie pociągał za sznurki, że tego dnia wszyscy, którzy mieli z tą sprawą coś wspólnego, zebrali się w Lekenes. Byłem chyba bliski prawdy, czyż nie...?
Dwa diabły z przeklętego rodu uśmiechnęły się do siebie wzruszone. Słow Vemunda potraktowali jako komplement!"
Toż chyba tyle...
Szania
Wysłany: Nie 14:11, 19 Lis 2006
Temat postu:
Przebrnęłam do tomu 21-szego i muszę powiedzieć, że dwudziestka jedynka mnie co najmniej zaskoczyła.
"Diabelski jar" Margit Sandemo. Dlaczego polecam tę książkę? Z kilku powodów. Wyraziste postacie, świetna akcja i zadziwiające rozwiązanie. Jak Heike ładnie się odezwał na tym ślubie... I co ciekawsze- można było się tego domyślić, ale czytalnik tego nie zgadł. Podparte dowodami tekstowymi, jak najbardziej prawdziwe...
O czym opowiada? Początek jest smutny. Gunilla, prześladowana przez ojca, znajduje przyjaciela w osobie pisarza Arva Gripa z Ludzi Lodu, co jest o tyle zadziwiające, że jest dwa razy od niej starszy. Poznaje też jego krewniaka, jej rówieśnika, Heikego.
Heike zaś, mimo przerażającego wyglądu, bardzo się przyczyni do szczęścia wielu osób. Wuja Arva, Gunilli, a także Elronda, tfu, znaczy się Erlanda, czyli kandydata na męża Gunilli. A prawdopodobnie też biednej Siri, uwięzionej w Jarze, nigdy nie odnalezionej, gdyby nie przeczucia Heikego. A prawdopodobnie też Ebby, matki Gunilli, równie bitej przez męża jak córka. Może też innych. Tylko nie przyniesie szczęścia sobie.
Gunilla nie przypomina swoich rodziców. Jest mądra, bystra, nie stworzona do prowadzenia Knapahult. Ojciec znęca się nad nią w zamian za to, iż nie była chłopcem. Chce ją w zamian za to wydać jak najlepiej- innymi słowy, poluje na majątek... Arva Gripa.
I jeszcze sprawa zaginionego krewniaka, Heikego, który szuka reszty zaginionej rodziny. Czy uda mu się odnaleźć Chestera i Annę Marię? I czy Erland ma coś wspólnego z którymś z nich?
Może. Aby na to odpowiedzieć, polecam przeczytać książkę.
(ja ją znalazłam w bibliotece w dziale dla młodzieży, ale nie wiem, czy wszystkie biblioteki tak to zaklasyfikują...)
Mogę jeszcze dodać, że jeden wątek przypomina jedną z lektur szkolnych. Nie powiem, jaką, do jakiej szkoły i czy obowiązkową, bo byłoby za łatwo.. Ja przeczytałam tamtą lekturę nadprogramowo.
Fragment 1:
Na stole leżał nóż. Długi, ostry nóż do chleba.
Gunnila odruchowo wzięła go do ręki.
Znów wstała i stanęła przy oknie. Utkwiwszy wzrok w prostą, wysoką sylwetką Arva Gripa, jakby wysyłającą obietnicę poczucia bezpieczeństwa, wbiła nóż w rękę. (...) Tak zastała córkę Ebba i zaraz uderzyła w krzyk.
-Gunillo! Coś ty zrobiła!
(...)
-Skaleczyłam się.
-Skaleczyłaś się? Skaleczyłaś? – krzyczała Ebba rozdzierającym głosem. – No to zrób coś, nie stój tak! (...) Karlu! Pośpiesz się! Gunilla się zraniła, skaleczyła się. Szybko!
Mężczyźni na podwórzu zrozumieli jej krzyki i nadchodzili teraz śpiesznie wszyscy czterej. (...) Rana krwawiła teraz mocno. (..) Arv z Ludzi Lodu natychmiast opanował sytuację.
-Czy masz kawałki czystego płótna? I gorącą wodę? Karlu, ściśnij mocno w tym miejsce, o tak, połącz brzegi rany!
Zauważył, że Gunilla odruchowo wzdrygnęła się, czując dotyk ojca. Zwrócił także uwagę na fioletowe siniaki na ramieniu dziewczyny, jakby śladu brutalnego uścisku...
(...) Rozesłał towarzyszącą mu czwórkę na wszystkie strony, chciał bowiem przez moment porozmawiać z dziewczyną w cztery oczy. Gdy tylko zostali sami w izbie, powiedział:
-Tę ranę sama sobie zadałaś. Dlaczego, Gunillo?
Jego głos brzmiał łagodnie i życzliwie. Gunilla odparła jak w transie:
-Pastor nie chciał mnie wysłuchać.
Arv zmarszczył czoło. W tej samej chwili wróciła Ebba z nożyczkami, po które ją wysłał, i Karl, niosący koszulę Gunilli.
-Zabiorę dziewczynę do Bergqvara- postanowił Arv. –Tam mam lepsze medykamenty.
-O, doskonale!- Karl zachęcił go uśmiechem. W duchu się radował. Niech idą sami cała drogę aż do dworu, to najlepsze, co się mogło przytrafić!
(...)
Arv i Gunilla szli drogą, z początku pogrążeni w milczeniu.
-Chciałabyś z kimś porozmawiać, prawda? – spytał cicho Arv.
Spłoszona zatrzepotała powiekami, ale zrozumiał, że to, co powiedział, jest prawdą.
-I pastor nie chciał cię wysłuchać?
-Nie, on....
-Zaczął mówić o czym innym?
-Tak. Skąd wiedzieliście, panie?
-Księża często tak postępują. Zrozum, oni są tylko ludźmi, a duchowe troski wiernych mogą być trudne. Kiedy nie zna się odpowiedzi na wszystko, trzeba chadzać okrężnymi drogami, by nie utracić prestiżu.
(...)
-Czym chcieliście opatrzyć moją ranę, panie Grip?- zapytała cicho.
-Niczym. rozumiałem, że prawdziwą ranę nosisz w duszy. (...) Twój ojciec nie ma prawa krzywdzić kogoś, kto nie uczynił nic złego.
-Ale matka postępuje źle, tylko on nic o tym nie wie. (...) A więc wiecie, że ona... – zaczęła Gunilla przez łzy, ale w porę się powstrzymała.
Arv postanowił nie wspominać o tym, że gdy tylko nadarzyła się okazja, Ebba próbowała go uwieść, choć bez powodzenia.
-To tylko domysły- uspokajał ją. (...)
Fragment 2, podczas rozmowy Arva z Karlem, ojcem Gunilli:
-Dlatego rozglądając się za mężem dla niej, będę musiał mierzyć wyżej....
Arv zorientował się nagle, że chłop z Knaphult utkwił w nim wymowne spojrzenie. Wybuchnął śmiechem.
-Mój drogi Karlu, co właściwie chciałeś powiedzieć?
(...)
Nie wiedział, czy powinien śmiać się, czy płakać.
Szania
Wysłany: Sob 14:20, 18 Lis 2006
Temat postu: Ogród śmierci
i znów książka "poważna"... Ale trochę nietypowa. Dlaczego? Po pierwsze, jest to bodajże szesnasta część czterdziestosiedmiotomowej serii (ze skruchą przyznaję, że jak dotąd ostatnią, którą z owej serii przeczytałam). No więc tak. Dlaczego "poważna"?
odpowiedź- mnóstwo filozofii. Shira, podczas wędrówki przez Górę Czterech Wiatrów, musi odpowiedzieć sobie pytanie: co to znaczy być dobrym? Tylko osoba bez skazy mogła pokonać tą drogę. Shira miała skazy. Jak mówił prowadzący ją głos, była próżna, raniła wiele osób- świadomie bądź nie- i tym podobne.
Ale filozofia nie została podana w postaci pouczeń do czytającego. Raczej conajwyżej pouczeń dla Shiry.
Gdybym miała powiedzieć coś o fabule, musiałabym dużo opowiedzieć... No więc. Autorka wykonała kawał dobrej roboty. Dlaczego? Wszystko osadziła w czasie i dodała mnóstwo wątków historycznych w całej serii. Śmialam sie na wspomnieni Zygmunta Wazy czy Polski w czasie potopu, tak samo usłyszawszy o Carlu Linneuszu (wiedzieliście, że ten facet, co zaklasyfikował gatunki istot żywych, dostał miano szlacheckie, Carl de Linno? I ma śliczny kwiatuszek na swą cześć, Linnea borealis...No i że był Skandynawem?) a także opowieść o legendarnym Szczurołapie (nie wiedziałam, że ten fletowy grajek pochodził stamtąd...). Byli też Rosjanie, wojny szwedzko-duńsko-norweskie.... Podczas nich pada bardzo ładny cytat: "O, wojujący władcy, którzy dla zaspokojenia swych wybujałych ambicji stawiacie naprzeciwko sbie krewnych!". Oczywiście mowa o szewdzko-duńskiej wojny, w której Tristan staje oko w oko z kuzynem, z którym teoretycznie miał walczyć... (nie, nie ten Tristan z Tristana i Izoldy, ale nazwany na jego cześć nieszczęśnik).
Historie gnają do przodu. W tomie, który skończyłam, Tengel II jest dla najnowszego pokolenia bodajże... O, już piszę... Zakładając, iż Elizabet jest 'najmłodszym pokoleniem', to... (6 x pra)dziadkiem. Losów Rodu nie przytocze, nie ma po co, jak kto będzie chciał przeczytać, to przeczyta. Wystarczy rzec że dawno temu, w górskiej dolinie norweskiego łańcucha górkiego Trondelag, istniała Dolina Ludzi Lodu. Pewnego niefortunnego roku przybyli tam żołnierze i spustoszyli wszystko, jeddnak jednej rodzinie udało się uciec. Była to rodzina Tengela II-go, potomka legendarnego Tengela Złego, który zawarł pakt z szatanem. (w tym tomie, który polecam, a także w dwóch poprzednich, dowiadujemy się ciekawostek na temat pochodzenia Tengela, Tan-ghila czy Demona w Ludzkiej Skórze) Teraz, wiele pokoleń po nim, młody podróżnik zawędrował do Nieńców, szukać zaginionego dziecka swego wuja. I jakże, odnalazł je. Tylko że Shira miała inne zadanie, niż powrót do Norwegii/ Skanii/ Szwecji/ Danii (już się pogubiłam gdzie ten Vendel mieszka). Była jedną z wybranych, by zakończyć złe dziedzictwo. Musiała zmierzyć się z samą sobą, zobaczyć, czy jest na tyle dobra, by wybrać dokładnie odwrotną ścieżkę od swego przodka, Tengela Złego.
Jak piszą o tej serii "opowieść od czasów szesnastego wieku do współczesności". Już się boję! Jestem niby już w roku 1742 (zaś w roku 1580 Silje poznała Tengela) ale jeśli to ma się ciągnąć do współczesności, to muszę wyrazić szczery podziw dla autorki, która musiała tyle się dręczyć z ułożeniem tego w czasie i ówczesną polityką!
Aha! Zapomniałam o najważniejszym. Ta książka to "Ogród śmierci" z serii "Saga o Ludziach Lodu" Margit Sandemo. (w przeciwieństwie do reszty dzieł z tej serii jest bardziej nastawiona na fantastykę filozoficzną, niż na romans czy historię)
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by
Sopel stylerbb.net
&
programosy.pl
Regulamin