Szania |
Wysłany: Wto 20:13, 19 Wrz 2006 Temat postu: |
|
Dziś znowu coś mnie doprowadziło do wściekłości...!
WF. Trzy drużyny, klasowa gwiazda koszykówki panna W jest w czteroosobowej drużynie bez szarf, klasowa najwyższa średnia (5,4) w niebieskich szarfach, razem ze mną i jedną z bliźniaczek, są też trzy żółte szarfy. Mecz pierwszy, szarfy niebieskie przeciw bez szarfy. Koszykówka.
Przez pierwsze parę minut latam po sali i próbuję pomóc drużynie. A potem ogarnia mnie zniechęcie. Pannna najwyższa klasowa średnia, tak gadająca "Musimy się trzymać razem, w kupie siła" przed meczem, oraz jedna z klonek, grają między sobą- bo ja nie istnieję. Macham im przed oczyma szarfą, Kaśąka, podaj do mnie... A tu nic. Tracimy piłkę. Kaśka podała do drugiej. Jest 6:2. Dla bez szarf.
Siadam sobie na ławeczce. Po co mam grać? Tylko się zmacham. O, nagle szanowna pani A.M. mnie zauważyła, "Anka, co ty robisz, graj!" Fajnie, widać, że się przydaję... Zasuważyły moje istnienie w ich drużynie dopiero, gdy usiadłam na ławce, a i tak pewnie by go nie zauważyły, gdyby nie to, że siadłam w pobliżu kosza, spod którego miała wyrzucać wówczas piłkę!
Nie mogłam pisać od razu po lekcji, a szkoda, byłoby to bardziej prawdziwe, do tego, co czułam. Teraz złość już minęła...
Auroro, mogłabyś zauważać, co się dzieje poza osobami z twojej podstawówki! O nic więcej nie proszę! |
|
Szania |
Wysłany: Czw 15:42, 07 Wrz 2006 Temat postu: Znajomości |
|
Bez urazy dla wszystkich, których wymienię z imienia. I z numeru podstawówki.
Klasa. Niby taka klasa idealna. Pracowici uczniowie (ja akurat się nie zaliczam) najlepsi we wszystkim, najwyższe średnie. Tylko jaka klasa jest wewnątrz? Ponad połowa uczniów pochodzi z jednej podstawówki, nie z regionu, to oni dyktują tempo życia szkolnego reszcie. Ci, którzy nie należą do nich, nie mają żadnego głosu.
Głosowanie na przewodniczącego? Dziewczyny z 38-ki wytypowały swoją przyjaciółkę. I nie ma kto się sprzeciwić- bo jak? Dwa, trzy głosy są równe tyle, co żaden. Dziewczyny są popierane przez chłopców, którzy są zafascynowani „dojrzałym” wyglądem nowej przewodniczącej.. Nikogo nie obchodzą umiejętności ani to, jak się spisze. W poprzednim roku, jako zastępca, dosyć rzadko cokolwiek robiła.
Cała ta gadka wychowawcza o równouprawnieniu, o tym, że dobre znajomości nie mają wartości?.. Już szkoła naucza, że jest inaczej. Nauczyciele mają większe zaufanie do „tych lepszych”- tych osób, które zaliczają się do grupy najbardziej zaawansowanej w niemieckim. Jeśli o coś proszą, to kogo? Annę W, Weronikę, Annę M... Że niby inni są gorsi? Może i w klasie są osoby „niegodne zaufania” (np. jeśli chodzi o zaniesienie dziennika) ale... Przecież to nie ogranicza całej klasy.
Zgłaszałam się do gazetki klasowej. Potrzebowano jeszcze dwóch osób. Zgłaszałam się jako jedyna. Po chwili zgłaszają się jeszcze dwie osoby. Weronika przy tablicy mnie oczywiście nie zauważyła. I nie będę tworzyć gazetki. Ani kroniki.
A potem nauczyciele się dziwią, iż jesteśmy nieaktywni i nie interweniujemy w życie klasy! A jak mamy to robić, skoro nas ignorują? (Nas- tj. osoby spoza 38-ki, choć Wera jakoś się do nich doczepiła) Jak mamy pomagać w przygotowywaniu gazetki, kroniki, skoro uczniowie z 38-ki, czyli ci, którzy są wybrani przez nauczycieli i mają wybrać sobie osoby do pomocy, nigdy nie wybierają mnie, Iwony, wcześniej też Su...? Jak mamy robić cokolwiek, by uzyskać punkty, skoro nie mamy do tego dostępu? Bo nie jesteśmy z 38-ki? I to jest ta równość?!
Nie mamy znajomości. Ani ja, ani Iwona, ani nowa Gabrysia, ani wcześniej Su. Wera na mamę w gronie pedagogicznym, Domi w sekretariacie ciotkę... No, mnie niby czasem nie ignoruje pewna osoba, z którą się liczą nauczyciele, ale co z tego, skoro tylko czasem? (Weź to sobie do serca, jeśli przeczytasz!)
A przecież zależy nam na ocenach z zachowania. Jak zdobyć punkty? Błagać nauczycieli, by przypadkiem wpłynęli na wynik głosowania? I co z tego- jakby ktoś „nieznaczący” dostał się do gazetki, i tak byłby zignorowany, bo 38-ka żyje tylko wewnątrz własnych kręgów i nielicznych, którzy się przez nie przebijają. Ze mną tak się stało w poprzednim roku. Teoretycznie byłam zapisana do redakcji gazetki klasowej...
W poprzednim semestrze już to odczuwałam, myślałam, że teraz będzie lepiej. I zaledwie po trzech dniach widzę, że nie. |
|